I.N.O.X. – zegarek tak dobry, że można go ugotować

08.11.2017 Ciekawostki Zegarki

Dziś nie zabierzemy was w kulinarną eskapadę po kuchniach świata, ale opowiemy kilka słów o dość ciekawej marce Victorinox i jej najlepszych produktach.

Oczywiście Victorinox nie jest firmą, którą trzeba przedstawiać, a jej historia jest doskonale opisana tutaj, ale bez wątpienia jest to marka, o której mówi się i piszę często. Wynika to nie tylko z długoletnich tradycji i wysokiej jakości jej produktów, a także legendarnego szwajcarskiego noża oficerskiego, ale przede wszystkim dlatego, że jest niezawodna i bezkompromisowa.

Poszczególne produkty, które pojawiały się od czasów noży i scyzoryków, poprzez wysoko wyspecjalizowane narzędzia kieszonkowe i zegarki, stawały się reprezentantami najlepszych w swoim gatunku.

Czym wobec tego jest seria I.N.O.X.?

Zacznijmy od tego skąd w ogóle wzięła się nazwa Victorinox.

W 1908 roku, właściciel nazwał swoją firmę imieniem zmarłej matki Victorii, ale wprowadzenie wysokojakościowej nierdzewnej stali do produkcji spowodowało, że nazwa została wzbogacona o “inox”. Obecnie skrót jest określeniem nowej serii zegarków do zadań specjalnych.

Czasomierze I.N.O.X. zostały zaprojektowane w ten sposób, że przetrwają każde najbardziej ekstremalne warunki, nie boją się ani upadków z wysokości, ani miażdżenia przez czołgi. Nie bez przyczyny są jednymi z bardziej pożądanych przez zawodowych żołnierzy.

Firma o takiej renomie nie mogłaby sobie pozwolić na deklarowanie czegoś, czego nie są w stanie udowodnić, dlatego jeżeli słyszymy o ekstremalnych testach na ich zegarkach, to zawsze są to tortury na najwyższym poziomie.

Podczas obchodów 130-lecia firmy, projektanci serii I.N.O.X. przygotowali 130 testów na sprawność tych zegarków, z czego 30 wydaje się wręcz nieprawdopodobnych, a skrajne warunki przechodziły zadziwiająco sprawnie i co najważniejsze wszystkie testowane modele nie ucierpiały. Wybraliśmy dla was kilka najlepszych z nich.

Wytrzymałość na uszkodzenia mechaniczne

Często o tego typu wypadkach mówimy, kiedy zegarek zderzy się z kantem stołu, nadepnie na niego jeden z domowników albo spadnie z dużej wysokości – nadal to nie będzie kaliber, który wykorzystano do testów zegarków Victorinox. Wyobraźcie sobie, co może wam przyjść do głowy, aby sprawdzić czy czasomierz wytrzyma uszkodzenia mechaniczne.

Zegarki zderzyły się tam nie z codziennymi problemami zwykłych użytkowników, ale przeżyły piekło. Począwszy od rozjeżdżania przez opony aut i gąsienice czołgów, aż po test uruchomionego bębna pralki. Zwielokrotnione uderzenia z dodatkowymi wibracjami były doskonałym egzaminem na wytrzymałość konstrukcji i jakość samego mechanizmu. Coś co bez problemu przeżył I.N.O.X. stałoby się początkiem końca nawet bardzo dobrych zegarków.

Wiemy już, że można go wyprać, bo wodoszczelność jest w tym przypadku tak oczywista, że szkoda nawet o tym wspominać, ale co gdybyśmy go wrzucili w jeszcze gorszą maszynę. Firma sprawdziła to, dzięki piaskarce. Jak pewnie przewidujecie, wyszedł lekko odrapany, ale ciągle sprawny. Piach nie uszkodził ani szkła, ani mechanizmu, nie rozwarstwił też koperty i nie zniszczył paska, w takim stopniu, aby nie był zdolny do dalszego użytkowania.

Ekstremalne warunki

Kolejna grupa testów dotyczyła wytrzymałości zegarków I.N.O.X. na skrajnie niskie i wysokie temperatury oraz odporności na substancje aktywne chemicznie. Wszytko to co bylibyście w stanie im zrobić, już zostało zrobione. Sypano na nie iskrami z cięcia metalu, podnoszono temperaturę przez obecność żaru oraz zakopywano w błocie i zanurzano w wodzie morskiej. Nie wzgardzono również testami polegającymi na zalewaniu ich preparatami żrącymi, olejami, w tym olejami podgrzanymi do granicy wrzenia, a także mieszaninami korozyjnych soli i kwasów.  

Jednak prawdziwą sensację wzbudziły dwa naprawdę ekstremalne testy. Jednym z nich było zamrażanie. Czasomierze zostały poddane skrajnym czynnikom atmosferycznym. Zamrażano je w idealnie przezroczystej bryle lodu, dzięki czemu uczestnicy testu mogli na własne oczy zobaczyć, że zegarki dalej działają bez zarzutu aż do całkowitego rozpuszczenia zmarzliny.

A może by go ugotować?

Nie trzeba sobie wyobrażać jak testerzy przeprowadzili ten proces. Jest dostępny w serwisie YouTube i nie będziemy ukrywać, że ten eksperyment nas zaskoczył najbardziej, bo co jak co, ale takiego testu się nie spodziewaliśmy i stanowi on dla nas ostateczny dowód na niezniszczalność tych zegarków.

Do czego były im potrzebne te wszystkie testy?

Victorinox wykonując takie eksperymenty chciał pokazać, że może powstać zegarek, który spełni oczekiwania klientów narażonych na ekstremalne czynniki, w tym wojskowych, strażaków, ratowników i mechaników, ale również miłośników sportów wysokogórskich i nurkowania. Miały stać się czasomierzami zdolnymi przetrwać tam, gdzie zawiodły inne, a zabawna forma była tylko pretekstem do bardzo poważnych testów wytrzymałościowych.

I.N.O.X dowiódł w oczach tysięcy niedowiarków, że naprawdę mało jest rzeczy, które mogą zniszczyć te czasomierze. Z oczywistych względów nie sprawdzano ich odporności na wybuchy, ale szczerze mówiąc sami się zastanawiamy czy to też nie byłby test zaliczony na plus dla Victorinoxa.

Zegarki I.N.O.X. znajdziecie tutaj.